czwartek, 17 stycznia 2013

5. "Jak mnie tu znalazłeś?"

Wróciłem do mieszkania wcześniej niż planowałem. Przyznam się, że czekałem na jakiegoś powitalnego buziaka od Natki, ale w domu nikogo nie było. Rozejrzałem się po mieszkaniu. Było wszystko, za wyjątkiem mojej torby sportowej, kluczy i pieniędzy, które zostawiłem dziewczynie. W jej pokoju był ogromny bałagan. Widać było, że gdzieś się szybko pakowała. Porządkując pokój, w którym u mnie mieszkała, natknąłem się na jej telefon leżący na podłodze. Wszedłem w ostatnie połączenia. Numer nieznany – połączenie przychodzące – 10:35. Półtorej godziny temu. To prawdopodobnie dlatego wyjechała. Tylko gdzie? Może dzwoniąc pod ten numer czegoś się dowiem? Postanowiłem spróbować.

- Jak dobrze, że Pani dzwoni, pani Rajska. Gdzie pani jest?

- Natalia zapomniała telefonu. Wie Pani może, gdzie ona mogła pojechać?

- A mogę wiedzieć z kim rozmawiam?

- Mam na imię Łukasz. Ja… jestem narzeczonym Natalii Rajskiej.

- Pani Natalia ma narzeczonego? Pierwsze słyszę. W każdym razie, pana przyszła teściowa trafiła do szpitala w Gdańska. Pani Rajska panu nie powiedziała?

- Wyszedłem rano i dopiero wróciłem do naszego mieszkania. Bardzo dziękuję za informację. Już jadę do Gdańska.

^^^^^^^^^^^^^^^^

- Mamo? Jak się czujesz?

- Natalka? Co Ty tu robisz?

- Teresa dzwoniła, że trafiłaś do szpitala. Więc przyjechałam.

- A miałaś za co?

- Tak, nie martw się. Jak zdrowie?

- Lekarz mówi, że czeka mnie przeszczep.

- Masz dawcę?

- Podobno ktoś jest… - powiedziała, odwracając się tak, że nie mogłam zobaczyć jej twarzy.

- Zaraz wrócę, dobrze? – powiedziałam i wyszłam z pokoju, w którym leżała moja rodzicielka.

Swoje kroki skierowałam w stronę gabinetu lekarza, który od lat opiekował się moją mamą. Na szczęście udało mi się go złapać na korytarzu.

- Panie doktorze, nazywam się…

- Natalka – przerwał mi lekarz. – Teraz raczej już pani Natalia.

- Tak. – uśmiechnęłam się. – Miło, że mnie pan doktor pamięta. Chciałam zapytać, o jakim przeszczepie mówiła moja mama?

- Wie Pani… Mama jest osobą, która ma dużą szansę wyleczenia. Potrzebujemy tylko dawcy szpiku. Pani już jest pełnoletnia?

- Tak, tak. Z chęcią zostanę dawcą.

- To świetnie. Niech pójdzie pani ze mną, zobaczymy co uda nam się dziś załatwić…

^^^^^^^^^^^^^^^^

- Pani Gosiu, to jest pan Łukasz, narzeczony pani Natalii. – kobieta, z którą rozmawiałem przez telefon przedstawiła mnie starszej pani Rajskiej. Gdy patrzyłem na tę chorą kobietę serce mi się krajało. Miała ona w sobie, chyba, więcej chęci i sił do życia niż ja. Jakie to niesprawiedliwe, że takie osoby nie mają szansy na normalne życie.

- Gośka jestem. – z zamyślenia wyrwał mnie zmęczony głos chorej kobiety.

- Łukasz, miło mi. – delikatnie ucałowałem bladą, kruchą rączkę pani Rajskiej.

- Naprawdę jesteś narzeczonym mojej córci? Bo jakoś ciężko mi w to uwierzyć. – zaśmiała się cicho mama Natalki, a ja stwierdziłem, że chyba naprawdę ją polubię. Równa z niej babka.

- Tak naprawdę, to nie. Natka dziś rano zniknęła z mojego mieszkania. – powiedziałem i zacząłem opowiadać jej całą historię.

^^^^^^^^^^^^^^^^

Z uśmiechem i pół litra krwi mniej szłam w stronę sali, w której leżała mama. Już z korytarza słyszałam, tak dobrze mi znany, jej perlisty śmiech. Tylko kto mógł u niej być? Osoby, którą zobaczyłam przy jej łóżku, nie wyobraziłabym sobie nawet w najśmielszych snach.

- Ale wie pani, ja pani córkę… To znaczy… Ja chyba się w niej zakochałem…

- Łukasz? – zdziwiłam się, widząc, co prawda, tylko jego tył, ale po głosie od razu go rozpoznałam.

- Natalka… - Kadziewicz wstał i odwrócił się w moją stronę. Podeszłam do niego. – Martwiłem się o Ciebie. Nie zostawiłaś żadnej informacji, gdzie się wybierasz. Myślałem, że…

- Jak mnie tu znalazłeś?

- Zostawiłaś telefon. Zadzwoniłem pod ostatni numer, z jakim rozmawiałaś. Wiem, że nie powinienem dotykać Twojego telefonu, ale…

- Zamknij się, Kadziewicz. – powiedziałam, po czym stanęłam na krześle i mocno go pocałowałam.
 
----------------------------------------
Jutro wyjeżdżam. Także rozdziały w NIEDZIELĘ I CZWARTEK, doda za mnie automat.
Jest to równoznaczne z tym, że nie będę informować o nowościach.
Pozdrawiam :*

1 komentarz:

  1. Jejku, taki Kadziewicz jest przesłodki. *.* Na miejscu Natalii nawet nie miałabym mu za złe tego, że podał się w szpitalu jako jej narzeczony. Kto wie, może naprawdę już niedługo się nim stanie? :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń