Z PKSu kursującego na
linii Gdańsk – Olsztyn wysypał się tłum ludzi. Wśród nich przyjechała także
niska brunetka o stalowych oczach, czarującym uśmiechu i kobiecej figurze,
obładowana plecakiem i dwoma dużymi siatkami – tak, dobrze się domyślacie, tą
dziewczyną byłam ja, Natalia Rajska.
W styczniu skończyłam
dziewiętnaście lat i, z racji ukończenia szkoły średniej, postanowiłam
przyjechać do miasta, aby zarobić trochę pieniędzy. Miałam ze sobą trzy-czwarte
mojego życiowego dobytku i brak załatwionego w Olsztynie noclegu. Oraz,
niestety, brak w tym mieście kogokolwiek znajomego. Zanim wyjechałam, mama
powiedziała mi, że gdy jeszcze była w związku małżeńskim z Rajskim, w Olsztynie
mieszkała jego kuzynka – Helena. Ale po rozwodzie z nikim z jego rodziny nie
miała kontaktu, więc nie wie, czy Helena Rajska-Otwocz dalej mieszka przy ulicy
Jasieńskiego 35b. Ale cóż, moja obecna sytuacja rodzinna nauczyła mnie radzenia
sobie z większymi problemami, więc coś wymyślę.
Skierowałam się w
stronę budynku dworca. Przecież nie będę pałętać się po mieście, skoro mogę sobie
na chwilę usiąść i napić się herbaty. Położyłam plecak i siatki na krzesełku i
podeszłam do automatu. „Herbata… Herbata… Herbata… JEST! Cytrynowa, tak. Bez
cukru.” mruczałam sama do siebie, wybierając napój. Odwracając się, ktoś we
mnie wszedł, czego efektem był gorący napój na mojej bluzce.
- Jak chodzisz?! PATRZ
POD NOGI! – krzyknęłam na osobę, która się ze mną zderzyła. Jednak żeby ją całą
ogarnąć wzrokiem musiałam się odsunąć. O dwa kroki.
- Najmocniej Panią
przepraszam. Rozmawiałem właśnie ze znajomym przez telefon i Pani nie
zauważyłem. Niech Pani będzie łaskawa wybaczyć skruszonemu i zabieganemu
mężczyźnie.
- Nic dziwnego, że mnie
Pan nie zauważył, skoro jest Pan ode mnie wyższy o jakieś… 40 centymetrów.
- Bardzo się Pani
poparzyła? – zapytał, patrząc na moją mokrą koszulkę.
- Właściwie to nie…
- Poparzyła się Pani.
Piękna Pani teraz weźmie swoje rzeczy i pojedzie ze mną. – powiedział
stanowczo, wziął moje tobołki i wyszedł z budynku dworca.
Pobiegłam za nim. Co za
bezczelny typ! Najpierw we mnie wpada i wylewa mi herbatę na bluzkę, a potem
zabiera moje rzeczy i wychodzi! O nie, kolego, tak się nie bawimy. Może i
jestem niska, ale w szkole byłam jedną z najlepszych sprinterek. I teraz
zamierzałam to wykorzystać. Szybko minęłam mężczyznę i zatorowałam mu drogę.
- A Pan gdzie się
wybiera z moimi rzeczami? – zapytałam, patrząc na mężczyznę.
- Zabieram Panią do
mojego mieszkania, aby Pani mogła się przebrać. Chyba nie zamierzasz tak
chodzić cały czas.
- A może chcę?
- Nie żartuj. –
odpowiedział, nachylając się, aby popatrzeć mi w oczy. – Widzę, że jesteś
przyjezdna i chcę Ci pomóc.
- A może chcesz mnie po
prostu przelecieć?
- Bardzo śmieszne.
- Zawsze chodzisz po
dworcu szukając przyjezdnych dziewcząt, którym mógłbyś pomóc?
- Widzę, że wygadana z
Ciebie dziewczyna. To jak, jedziesz ze mną, czy będziesz tu tak stać?
- Jadę…
Wsiadłam do auta. Mój
towarzysz nie odezwał się w czasie drogi ani słowem, a ja miałam okazję, aby mu
się dokładniej przyjrzeć. Tak jak stwierdziłam na dworcu był bardzo wysoki.
Miał ciemne włosy, brązowe oczy, prosty nos i wyjątkowy uśmiech. Zauważyłam to,
gdy przyłapał mnie na tym, że się mu przyglądam.
- Dlaczego mi pomagasz?
– zapytałam w pewnej chwili. – Przecież nawet mnie nie znasz.
- Nie lubię, że tak
powiem, „nierozwiązanych sytuacji”. A ta taka jest. Wpadłem na Ciebie, oblałaś
się herbatą. I jedynym rozwiązaniem tej sytuacji jest pomoc Tobie. Więc to
robię.
- Dziękuję. –
powiedziałam cicho i popatrzyłam przez okno na mijany przez nas krajobraz
blokowisk. Mimo wszystko miały jakiś swój urok.
Po parunastu byliśmy
już pod blokiem mojego nowego znajomego. „Ulica Świerczewskiego 26”
przeczytałam i stwierdziłam, że warto sobie zapamiętać ten adres. Może się
kiedyś przydać.
- A mogę się
dowiedzieć, jak mój wybawca ma na imię? – spytałam, gdy otwierał kluczem drzwi
do mieszkania.
- Łukasz. –
odpowiedział i otworzył przede mną wrota do swojego królestwa.
Weszłam do środka. Było
to nieduże, jasne, ładnie urządzone mieszkanie. Żadnych zbędnych pierdółek,
użytkowość i funkcjonalność – to biło od samego wejścia. Łukasz położył moje
rzeczy w salonie, po czym poszedł do kuchni.
- Masz ochotę na
herbatę? – zawołał, gdy szukałam w plecaku czegoś na przebranie.
- Chętnie, a jaką masz?
- Może być owocowa?
- Jasne! Poproszę bez
cukru!
W końcu, po paru
minutach grzebania w swoich ubraniach, znalazłam coś, co nadawało się na taką
pogodę jak dzisiaj. Niby było ciepło, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi
zwiastowały deszcz. Opady więc pozostawały tylko kwestią czasu. Wiedząc, że
chłopak jest w kuchni postanowiłam skorzystać z jego nieobecności i przebrać
się tu – w salonie. Zdjęłam z siebie bluzkę i już miałam zakładać tą drugą, gdy
usłyszałam za sobą cichy gwizd zachwytu. Odwróciłam się.
- No, no, no… -
powiedział Łukasz, opierając się o futrynę. – Chwilę mnie nie ma, a tu już mi
się rozbierasz? Może poczekasz, aż poznamy się nieco lepiej?
- Ha ha ha. – zaśmiałam
się. – Myślisz, że chciałabym się przespać? Z Tobą?
- A czemu nie? –
zapytał, zbliżając się do mnie. – Aż tak brzydki jestem?
- W sumie… - zaczęłam
udawać, że się mu przyglądam. – Nie no, AŻ TAK brzydki nie jesteś. A na serio,
wypiję sobie tą herbatkę i znikam. Nie będę Ci przeszkadzać.
- A przed wyjściem nie
ubierzesz bluzki? - zaśmiał się, a ja
rzuciłam w niego mokrą koszulką.
- Nie łap mnie za
słówka. – powiedziałam i szybko wciągnęłam na siebie suchy ciuch. – Dziękuję za
pomoc.
- Nie ma za co. –
uśmiechnął się. – Pomoc pięknej dziewczynie to sama przyjemność. Możesz mi się
przyznać, jakie piękne imię nosisz?
- Natalia…
- Natalio, czy mogę
zaprosić do mojej kuchni na wykwintny trunek, zwany przez wielu herbatą? –
spytał, oferując mi swoje ramię.
- Ależ oczywiście,
Łukaszu. – skorzystałam z oferty i razem podreptaliśmy do kuchni.
-------------------------
Chyba Was odrobinę zawiodę tym opowiadaniem....
Mam nadzieję, że uda mi się wytłumaczyć z tego w niedzielę, bo teraz jestem już zmęczona.
Nie ma to jak uczyć się informatyki do 12 w nocy :D
Pozdrawiam, kochane :*
-------------------------
Chyba Was odrobinę zawiodę tym opowiadaniem....
Mam nadzieję, że uda mi się wytłumaczyć z tego w niedzielę, bo teraz jestem już zmęczona.
Nie ma to jak uczyć się informatyki do 12 w nocy :D
Pozdrawiam, kochane :*
Hm, gdyby na mnie tak wpadł pewien wielkolud, z pewnością by mnie staranował. :P
OdpowiedzUsuńDobry pretekst z tym wylaniem herbatki, przynajmniej Łukasz mógł zabrać Natalię do siebie, chociażby na chwilę.
No a poza tym to słodki jest, bardzo. :D
Herbatka u nieznajomego? Tego się nie spodziewałam :P
OdpowiedzUsuńI tak Słooodko ♥
Najlepszy był tekst, że dziewczyna wyjdzie bez bluzki ;D