niedziela, 20 stycznia 2013

6. "Ja chyba jestem w ciąży..."

- Jedźcie bezpiecznie, dzieci. – powiedziała moja mama, gdy zbieraliśmy się do wyjazdu. – Dbaj o nią, Łukaszku.

- Oczywiście, pani Gosiu. – odpowiedział mężczyzna, całując ją w policzek. – Niech się pani nie martwi.

- Natuś, słoneczko moje. Ty też o niego dbaj.

- Dobrze mamuś. Dzwoń do nas, dobrze?

- Ok, to zmykajcie. Widzimy się za miesiąc?

- Jasne. – odpowiedzieliśmy razem i wyszliśmy ze szpitalnego pomieszczenia.

Szliśmy, trzymając się za ręce, do samochodu Kadziewicza, który stał na szpitalnym parkingu [oczywiście samochód, nie Kadziewicz. Ten szedł obok mnie ;) ]. Jak mi było z nim dobrze. Był troskliwym, czułym mężczyzną. A czegóż więcej może pragnąć kobieta?

Po powrocie do Olsztyna, poza czasem, kiedy byłam w pracy lub rozmawiałam przez telefon z mamą, każdą wolną chwilę spędzałam z Kadziem. Chodziliśmy do kina, teatru, na basen, bądź zostawaliśmy w mieszkaniu i cieszyliśmy się sobą. Można powiedzieć, że zostaliśmy parą. Tylko taką nieco zmodyfikowaną, bo płacił mi za seks. A ten uprawialiśmy każdego dnia. No cóż, oboje byliśmy odrobinkę niewyżyci. Ale w najbliższym czasie miało się wszystko zmienić.

Po jednym z naszych upojnych wieczorów, Łukasz przytulił mnie mocno do siebie i zapytał:

- Natuś, moja piękna, pojedziesz ze mną jutro do rodziców?

- Ale ja jutro nie pracuję.

- Właśnie, dlatego chcę jutro jechać. Masz inne plany?

- Chciałam iść coś załatwić, ale jeżeli jedziemy do Twoich rodziców, to zrobię to w innym terminie.

- Nieważne. – powiedziałam, całując usta mężczyzny.

- Wszystko w porządku? – zapytał z troską, odgarniając mi niesforny kosmyk włosów za ucho.

- Nic się nie dzieje. Nie martw się.

- Powiedz mi, o co chodzi…

- Ale… Jest mi głupio.

- Kochanie… - powiedział, całując mnie we włosy. – powiedz, co się dzieje…

- Łukasz, ja… Ja chyba jestem w ciąży… - wyszeptałam i rozpłakałam się.

A Kadziewicz, zamiast mnie przytulić, wstał z łóżka, ubrał się i wyszedł! Jak on mógł?! Przecież ja mam dopiero dziewiętnaście lat, nie mogę jeszcze mieć dziecka! Co ze studiami? Co z dalszym życiem? Przecież ja za miesiąc wracam do domu, do matki, której będę pomagać! Ale to też moja wina. Mogłam pomyśleć o jakimś zabezpieczeniu. Mam za swoje.

Po około dwudziestu minutach łkania w poduszkę do mieszkania wrócił Łukasz. Pocałował mnie we włosy, po czym usiadł na łóżku obok mnie.

- Natalka… - szepnął mi do ucha. – Podźwignij piękne ciałko z mojego miękkiego wyrka i wstań, ok? Chyba domyśliłem się, co chciałaś jutro załatwić, więc coś Ci kupiłem. Może to nie jest wymarzony prezent, ale myślę, że z chęcią skorzystasz.

Podniosłam głową i popatrzyłam zapuchniętymi oczami na mojego chłopaka. Szeroko się uśmiechał, a w ręce trzymał dwa testy ciążowe. Zaraz, zaraz… Facet, który się domyślił, o co chodzi płci przeciwnej? Co z nim jest nie tak? Chociaż, w sumie to urocze. Domyślił się! <3

Wstałam z łóżka, wzięłam z ręki Łukasza jeden test i poszłam do łazienki. Zrobiłam, co miałam zrobić (chyba wiecie, co mam na myśli) i krzyknęłam mężczyźnie, żeby powiedział mi, gdy minie pięć minut. A on stwierdził, że chce to zobaczyć razem ze mną i siłą wyciągnął mnie z toalety, po czym wziął test do jednej ręki, a drugą przytulił mnie do siebie.

- Minęło pięć minutek. – powiedział, całując mój nos. – Patrzymy.

- Nie jestem gotowa.

- Z takim nastawieniem nigdy nie będziesz. – położył test na swojej ręce tak, abyśmy mogli oboje zobaczyć, jaki jest wynik.

Naszym oczom ukazały się dwie, grube, czerwone kreski…

2 komentarze:

  1. chyba każdy facet początkowo tak reaguje na wieść o ciąży, czyli całkowity szok i niedowierzanie.
    wierzę jednak, że mimo tego, iż Natalia będzie nosić pod sercem dziecko, Kadziu jej nie zostawi.
    swoją drogą - uroczy tu jest, cholernie. *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeej <3 Chcę chłopaka, który wie o co mi chodzi ^^
    Kadziu jest przeeuroczy ♥

    OdpowiedzUsuń