W drodze powrotnej opowiedziałem Natalii wszystko. O
Kamili i unieważnionej separacji. O ukochanej Amelii. Była wściekła,
powiedziała mi, co myśli na temat mojego zachowania. Należało mi się.
Powinienem jej powiedzieć o tym od razu, gdy zaczęło nam się układać. Mój błąd.
Mam nadzieję, że mi wybaczy. Bo ona i nasze dziecko jest teraz całym moim
światem.
^^^^^^^^^^^^^^^^
Zabolało mnie, że Łukasz tyle przede mną ukrywał.
Ale z drugiej strony znamy się bardzo krótko. Pewnie, gdyby nie dziecko,
poczekałby i powiedział w bardziej dogodnym momencie. Nie mogę go winić za
błędy. Chce je naprawić – to najważniejsze.
- Kochanie… - mężczyzna położył dłoń na mojej. –
Wiem, że może być to dla Ciebie ciężkie, ale chciałbym, żebyś pojechała ze mną
do Kamili. Nawet dzisiaj. Poznasz moją pierwszą córcię. Dobrze?
- Bardzo się cieszę, że ją poznam. Nasze dziecko
będzie miało rodzeństwo. – uśmiechnęłam się i wyjrzałam przez okno.
Mignęła tablica „Olsztyn”. Wiecie, co wtedy pomyślałam? Dom. Teraz tu będzie
mój dom. Z Łukaszem i naszym dzieckiem.
Zamiast wrócić do mieszkania, od razu pojechaliśmy
do domu Kamili i Amelki. Mieszkały z jej rodzicami. Bałam się tego spotkania
jeszcze bardziej niż wizyty u Kadziewiczów. Przecież tu mieszka JEGO ŻONA!
Natalia, w co Ty się pakujesz?
Wysiadłam z auta. Łukasz objął mnie mocno w talii i
przytuleni weszliśmy na teren posesji Kamili. Przed domem bawiła się mała (a
może już nie tak mała?) dziewczynka. Zareagowała na trzask zamykanej furtki i
odwróciła główkę w naszą stronę.
- TATA! – krzyknęła radośnie mała blondyneczka,
przybiegła do Kadzia i mocno się do niego przytuliła.
- Cześć Skarbie. – mężczyzna puścił mnie i wziął
córeczkę na ręce. Wyglądał z nią tak rozczulająco, że pomyślałam o naszym,
jeszcze nienarodzonym szkrabie. Będzie mu dobrze z takim ojcem. – Grzeczna
byłaś? Nie robiłaś mamie problemów?
- Ja zawsze jestem grzeczna. – odparła rezolutnie
dziewczynka, po czym wyciągnęła rączkę w moją stronę. – A ta pani to kto to
jest?
^^^^^^^^^^^^^^^^^
- To jest Natalia, moja przyjaciółka. –
odpowiedziałem córeczce, całując ją w czółko. Mój skarb.
- Pobawisz się ze mną? – zapytała dziewczynka,
szamotając się, abym postawił ją na ziemi. Natka popatrzyła na mnie pytająco.
- Idźcie, jasne. – powiedziałem dwóm miłościom mego
życia. Gdy dziewczyny poszły do ogrodu się bawić, ja skierowałem się do domu,
gdzie liczyłem zastać Kamilę.
I nie przeliczyłem się. Siedziała przy kuchennym
stole i naprawiała jedną z sukienek Amelki. Przyjrzałem jej się i przypomniałem
sobie początkowe lata mojego małżeństwa. Byliśmy naprawdę szczęśliwi. Dopiero
potem coś zaczęło się psuć. I ustaliliśmy separację.
- Cześć Łukaszku. – z zamyślenia wyrwał mnie głos
byłej żony. – Przyjechałeś po Amelkę?
- Po Amelkę? – spytałem zdziwiony. Nie mogłem sobie
nic przypomnieć na temat przyjeżdżania po córkę.
- No tak, już dawno temu obiecałeś zabrać ją do
siebie na parę dni. Mówiłam Ci, że wyjeżdżam z rodzicami do sanatorium i
musisz zaopiekować się Amelią.
- Zapomniałem… Ale ok, wezmę ją ze sobą.
- Amelka bawi się na… - Kamila wyjrzała za okno i
zobaczyła moją dziewczynę bawiącą się z naszą córką. – Co ta dziwka robi z
naszym dzieckiem?! ŁUKASZ, JAK ŚMIESZ PRZYWOZIĆ TU TĄ ZDZIRĘ I POZWALAĆ SIĘ Z
NIĄ BAWIĆ NASZEMU DZIECKU!
- Uspokój się. – powiedziałem spokojnie i usiadłem
przy stole. – Po pierwsze, nie obrażaj Natalki, jesteśmy parą, więc trochę
szacunku dla jej osoby. Po drugie, jak jeszcze raz ją tak nazwiesz, to nie
ręczę za siebie. Po trzecie, chciałem Ci się pochwalić, że Amelcia będzie miała
rodzeństwo.
- Nie chcę widzieć tej suki ani jej dziecka w
pobliżu mojej córki.
- Kama, te dzieci są także moje. OBA.
- Wynocha! Wynocha mi stąd, Kadziewicz! Żebym ja
Cię tu nie widziała! Tym bardziej z nią! A po Amelkę przyjadę sama. Wracamy za
tydzień. Tu masz jej rzeczy. – powiedziała kobieta, po czym wręczyła mi do ręki
torbę. – Do widzenia.
- Cześć. – już miałem wychodzić, gdy nagle nasunęła
mi się jeszcze jedna rzecz, którą chciałem jej powiedzieć. – A! Kama! Składam
pozew rozwodowy.
- A rób, co chcesz *****. - nie będę przytaczał
tego, co powiedziała, ale chodziło jej o niecenzuralną wersję nazwy męskiego
narządu płciowego.
Wyszedłem na zewnątrz. Moje dziewczyny bawiły się w
najlepsze, ale zabawę trzeba było przerwać.
- Dziewczęta, zapraszam do samochodu! – krzyknąłem,
pakując torbę córki do bagażnika. – Jedziemy do domu.
-------------------------------------
Zrobiłam paskudę z byłej żony Kadziewicza.
Ale tylko dla potrzeb opowiadania ;)
Pozdrawiam :*
Ho, ho, była pani Kadziewicz widzę ostro z pazurami wyskakuje. :) W sumie to się jej nie dziwię, jednak nie powinna być aż tak brutalna w słowach, jeżeli chodzi o Natalię. W końcu separacja wyszła i z jej inicjatywy, a więc Łukasz może robić to, co chce.
OdpowiedzUsuńA Amelka przesłodka dziewczynka *.*
Pojechała kobieta. Ale w sumie nie dziwię jej się. Mimo wszystko mam nadzieję że jeszcze zaakceptuje Natalkę i nową siostrzyczkę/braciszka Amelki ;3
OdpowiedzUsuńświetny blog:)) będę czytała regularnie :*
OdpowiedzUsuńŚwietny blog!Zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/