niedziela, 27 stycznia 2013

8. "Pobawisz się ze mną?"


W drodze powrotnej opowiedziałem Natalii wszystko. O Kamili i unieważnionej separacji. O ukochanej Amelii. Była wściekła, powiedziała mi, co myśli na temat mojego zachowania. Należało mi się. Powinienem jej powiedzieć o tym od razu, gdy zaczęło nam się układać. Mój błąd. Mam nadzieję, że mi wybaczy. Bo ona i nasze dziecko jest teraz całym moim światem.

^^^^^^^^^^^^^^^^

Zabolało mnie, że Łukasz tyle przede mną ukrywał. Ale z drugiej strony znamy się bardzo krótko. Pewnie, gdyby nie dziecko, poczekałby i powiedział w bardziej dogodnym momencie. Nie mogę go winić za błędy. Chce je naprawić – to najważniejsze.

- Kochanie… - mężczyzna położył dłoń na mojej. – Wiem, że może być to dla Ciebie ciężkie, ale chciałbym, żebyś pojechała ze mną do Kamili. Nawet dzisiaj. Poznasz moją pierwszą córcię. Dobrze?

- Bardzo się cieszę, że ją poznam. Nasze dziecko będzie miało rodzeństwo. – uśmiechnęłam się i wyjrzałam przez okno. Mignęła tablica „Olsztyn”. Wiecie, co wtedy pomyślałam? Dom. Teraz tu będzie mój dom. Z Łukaszem i naszym dzieckiem.

Zamiast wrócić do mieszkania, od razu pojechaliśmy do domu Kamili i Amelki. Mieszkały z jej rodzicami. Bałam się tego spotkania jeszcze bardziej niż wizyty u Kadziewiczów. Przecież tu mieszka JEGO ŻONA! Natalia, w co Ty się pakujesz?

Wysiadłam z auta. Łukasz objął mnie mocno w talii i przytuleni weszliśmy na teren posesji Kamili. Przed domem bawiła się mała (a może już nie tak mała?) dziewczynka. Zareagowała na trzask zamykanej furtki i odwróciła główkę w naszą stronę.

- TATA! – krzyknęła radośnie mała blondyneczka, przybiegła do Kadzia i mocno się do niego przytuliła.

- Cześć Skarbie. – mężczyzna puścił mnie i wziął córeczkę na ręce. Wyglądał z nią tak rozczulająco, że pomyślałam o naszym, jeszcze nienarodzonym szkrabie. Będzie mu dobrze z takim ojcem. – Grzeczna byłaś? Nie robiłaś mamie problemów?

- Ja zawsze jestem grzeczna. – odparła rezolutnie dziewczynka, po czym wyciągnęła rączkę w moją stronę. – A ta pani to kto to jest?

^^^^^^^^^^^^^^^^^

- To jest Natalia, moja przyjaciółka. – odpowiedziałem córeczce, całując ją w czółko. Mój skarb.

- Pobawisz się ze mną? – zapytała dziewczynka, szamotając się, abym postawił ją na ziemi. Natka popatrzyła na mnie pytająco.

- Idźcie, jasne. – powiedziałem dwóm miłościom mego życia. Gdy dziewczyny poszły do ogrodu się bawić, ja skierowałem się do domu, gdzie liczyłem zastać Kamilę.

I nie przeliczyłem się. Siedziała przy kuchennym stole i naprawiała jedną z sukienek Amelki. Przyjrzałem jej się i przypomniałem sobie początkowe lata mojego małżeństwa. Byliśmy naprawdę szczęśliwi. Dopiero potem coś zaczęło się psuć. I ustaliliśmy separację.

- Cześć Łukaszku. – z zamyślenia wyrwał mnie głos byłej żony. – Przyjechałeś po Amelkę?

- Po Amelkę? – spytałem zdziwiony. Nie mogłem sobie nic przypomnieć na temat przyjeżdżania po córkę.

- No tak, już dawno temu obiecałeś zabrać ją do siebie na parę dni. Mówiłam Ci, że wyjeżdżam z rodzicami do sanatorium i musisz zaopiekować się Amelią.

- Zapomniałem… Ale ok, wezmę ją ze sobą.

- Amelka bawi się na… - Kamila wyjrzała za okno i zobaczyła moją dziewczynę bawiącą się z naszą córką. – Co ta dziwka robi z naszym dzieckiem?! ŁUKASZ, JAK ŚMIESZ PRZYWOZIĆ TU TĄ ZDZIRĘ I POZWALAĆ SIĘ Z NIĄ BAWIĆ NASZEMU DZIECKU!

- Uspokój się. – powiedziałem spokojnie i usiadłem przy stole. – Po pierwsze, nie obrażaj Natalki, jesteśmy parą, więc trochę szacunku dla jej osoby. Po drugie, jak jeszcze raz ją tak nazwiesz, to nie ręczę za siebie. Po trzecie, chciałem Ci się pochwalić, że Amelcia będzie miała rodzeństwo.

- Nie chcę widzieć tej suki ani jej dziecka w pobliżu mojej córki.

- Kama, te dzieci są także moje. OBA.

- Wynocha! Wynocha mi stąd, Kadziewicz! Żebym ja Cię tu nie widziała! Tym bardziej z nią! A po Amelkę przyjadę sama. Wracamy za tydzień. Tu masz jej rzeczy. – powiedziała kobieta, po czym wręczyła mi do ręki torbę. – Do widzenia.

- Cześć. – już miałem wychodzić, gdy nagle nasunęła mi się jeszcze jedna rzecz, którą chciałem jej powiedzieć. – A! Kama! Składam pozew rozwodowy.

- A rób, co chcesz *****. - nie będę przytaczał tego, co powiedziała, ale chodziło jej o niecenzuralną wersję nazwy męskiego narządu płciowego.

Wyszedłem na zewnątrz. Moje dziewczyny bawiły się w najlepsze, ale zabawę trzeba było przerwać.

- Dziewczęta, zapraszam do samochodu! – krzyknąłem, pakując torbę córki do bagażnika. – Jedziemy do domu.


-------------------------------------
Zrobiłam paskudę z byłej żony Kadziewicza.

Ale tylko dla potrzeb opowiadania ;)

Pozdrawiam :*

4 komentarze:

  1. Ho, ho, była pani Kadziewicz widzę ostro z pazurami wyskakuje. :) W sumie to się jej nie dziwię, jednak nie powinna być aż tak brutalna w słowach, jeżeli chodzi o Natalię. W końcu separacja wyszła i z jej inicjatywy, a więc Łukasz może robić to, co chce.
    A Amelka przesłodka dziewczynka *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pojechała kobieta. Ale w sumie nie dziwię jej się. Mimo wszystko mam nadzieję że jeszcze zaakceptuje Natalkę i nową siostrzyczkę/braciszka Amelki ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny blog:)) będę czytała regularnie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny blog!Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń