niedziela, 6 stycznia 2013

2. "Przygarnąłem dzisiaj taką sympatyczną małolatę"


- Gdzie się teraz wybierasz? – zapytał Łukasz, gdy siedzieliśmy w jego kuchni pijąc herbatkę.

- Nie wiem. Nie mam w Olsztynie ani rodziny, ani znajomych. Nie załatwiłam sobie jakiegoś noclegu wcześniej… Pewnie pójdę jakiegoś schroniska bądź motelu poszukać. Bo nie mam za wiele kasy…

Łukasz zamyślił się. W tym czasie zdążyłam dopić resztkę, która została mi na dnie kubka, umyć ten kubek i pójść do salonu, aby zabrać swoje rzeczy. Już miałam wychodzić z mieszkania, gdy poczułam na swoim ramieniu dłoń mężczyzny.

- Zostań u mnie na noc. – powiedział, patrząc na mnie z oczekiwaniem.

- Co?

- Możesz u mnie przenocować. Mieszkam sam, będzie nam raźniej. Ty będziesz mieć nocleg, a ja towarzystwo.

- Co chcesz w zamian? – spytałam podejrzliwie. Taki przystojniak przecież nie zaproponowałby mnie noclegu za darmo.

- Pomyślmy… Prześpisz się ze mną innym razem… Może zjesz ze mną kolację, a rano przygotujesz śniadanko? Pasuje Ci taki układ?

- Nie podoba mi się to: „Prześpisz się ze mną innym razem”, ale reszta może być.

- Chcesz się ze mną dziś przespać?

- Nie, dzisiaj też nie.

- Kobiety… - westchnął Łukasz i zawrócił mnie z powrotem do salonu. – To. – wskazał na drzwi po lewej – Jest mój pokój. Drugie to. – pokazał drzwi po prawej. – Jest Twój pokój. A tam gdzie nie widać, obok salonu po lewej, jakby naprzeciwko mojego pokoju jest łazienka. Teraz Natalka idzie do pokoju zostawić rzeczy, potem bierze prysznic i przebrana przychodzi na kolację. A Łukaszek idzie tę kolację robić.

Tak, jak powiedział, tak zrobiłam. Prysznic był orzeźwiający i dawał szansę na poukładanie sobie tego, co się do tej pory stało. Przyjechałam do Olsztyna. Chciałam wypić herbatę, ale wylądowała na mojej bluzce. Nieznajomy przywozi mnie do swojego mieszkania. Łukasz proponuje mi nocleg. Trochę dużo, jak dla dziewiętnastolatki. Muszę poznać Łukasza trochę bardziej. W końcu muszę wiedzieć, z kim będę spała pod jednym dachem tej nocy.

Ubrana w krótką sukienkę weszłam do salonu, gdzie Łukasz kończył nakrywać do stołu. Też się przebrał! Teraz, zamiast markowego dresu jak przedtem, miał na sobie czarną koszulę i jeansy. Wyglądał bardzo pociągająco. Zaraz, zaraz. Natka! O czym Ty myślisz! Skup się. Tak więc, wracając do Łukasza przygotowującego kolację – z kuchni pachniało pięknie. Aż ślinka ciekła na samą myśl o świetnie pachnącym jedzonku przygotowanym przez przystojnego mężczyznę. Czego można chcieć więcej do szczęścia?

- Natalia? Mogę Cię tu prosić na chwilkę? – usłyszałam z kuchni jego głos. – Wzięłabyś kieliszki do wina!

- Już idę! – odpowiedziałam i skierowałam się w stronę kuchni. Na talerzach zobaczyłam ryż z warzywami. Mmmm, pychota!

Zabrałam kieliszki oraz wino i poszłam do salonu. Łukasz rozłożył przyniesione przeze mnie kieliszki, postawił na stole winko i, jak na prawdziwego dżentelmena przystało, odsunął mi krzesło, gdy siadałam.

- Idę po naszą kolację. Poczekaj sekundkę. – wyszeptał mi do ucha i zniknął za drzwiami swojej kuchni. Po chwili był już z powrotem – tym razem z ugotowanymi przez siebie pysznościami.

Kolację zjedliśmy w milczeniu. Miałam wrażenie, że mężczyzna przez całą kolację na mnie patrzył, co ogromnie mnie peszyło. Ale od czasu do czasu zerkałam na niego. Był NAPRAWDĘ przystojny. A ten jego uśmiech… Nieziemski… I oczy… Można by w nich utonąć. I on mieszka sam? Bez żadnej kochanki, dziewczyny, narzeczonej, żony? Po posiłku pomogłam mu posprzątać, brudne naczynia włożyliśmy do zmywarki, po czym usiedliśmy razem na kanapie w salonie.

- Opowiedz mi coś o sobie. – poprosił Łukasz, patrząc na mnie.

- Jak już wiesz, mam na imię Natalia. W styczniu skończyłam dziewiętnaście lat, zdałam maturę i przyjechałam tu, aby sobie dorobić. Jak też wiesz, nie mam dachu na głową i jestem Ci bardzo wdzięczna, że mnie przyjąłeś. No dobra, a teraz Ty.

- Ok. Jestem Łukasz, mam trzydzieści trzy lata, aktualnie jestem na urlopie. I co mogę o sobie powiedzieć… Przygarnąłem dzisiaj taką sympatyczną małolatę. – zaśmiał się. – Wyobraź sobie, że jest bardzo ładna, w stosunku do mnie to liliputek, ale taki fajny liliputek. I ma przepiękne stalowe oczęta.

Zaczerwieniłam się. Z jednej strony miło było słyszeć tak pozytywną opinię na mój temat, a z drugiej… Przecież my się nie znamy! Czy on naprawdę liczy na jakiś szybki numerek? Chociaż z trzeciej strony jest niesamowicie przystojny. Przespać się z kimś takim – marzenie. Ale znowu z czwartej – on ma 33 lata! Jest ode mnie o czternaście lat starszy!

Myśli kołatały w mojej głowie. Zupełnie nie wiedziałam, co robić. Nie chcąc ryzykować czymś dalej postanowiłam pójść do pokoju i położyć się spać. W końcu to był bardzo długi dzień. I tyle się wydarzyło…

- Bardzo dziękuję za kolację. – powiedziałam, podnosząc się z kanapy. – I za miły wieczór, oczywiście, jednak chyba pora iść spać. Naprawdę wiele się dziś wydarzyło.

Łukasz także wstał i odprowadził mnie do pokoju. Już miałam wchodzić do środka, gdy mężczyzna chwycił mnie za dłoń. Odwróciłam się, a on zamknął przed chwilą otwarte drzwi.

- Dobranoc. – wyszeptał, zbliżając się na taką odległość, że oparłam się o drzwi. – I dziękuję.

- Dobranoc. – odpowiedziałam, a on nachylił się i delikatnie musnął ustami moje wargi.

Oddałam pocałunek. Poczułam, jak jego prawa ręka obejmuje moją talię. W odpowiedzi na to, objęłam jego szyję swoją wolną ręką. Całowaliśmy się do czasu, aż podniósł mnie, aby mieć moją twarz na wysokości swojej. Przerwałam pocałunki.

- Wybacz… Nie powinniśmy… - powiedziałam, spuszczając wzrok. Było mi głupio, ale dotyk jego ust sprawiał mi ogromną przyjemność.

- To moja wina. – uśmiechnął się i postawił mnie na ziemi. – Jeszcze raz dobranoc. I pamiętaj o przygotowaniu śniadania!

- Będę pamiętać. – odpowiedziałam i weszłam do pomieszczenia. Położyłam się na łóżku i szybko zmorzył mnie sen.

-----------------------------------------
Dobra, obiecałam, że się wytłumaczę, więc się wytłumaczę.

Dlaczego to opowiadanie prawdopodobnie nie spełni Waszych oczekiwań?

Otóż opowiadanie rozmija się z odgórnym założeniem. Gdy zaczynałam na początku grudnia pisać PIERWSZĄ WERSJĘ była ona ok z planem. Nagle, w Wigilię, stwierdziłam, że jest bez sensu i zaczęłam pisać to, co teraz czytacie. Wybaczcie mi.

Ostatnio chyba wspominałam, że mam już całe opowiadanie napisane i myślę nad drugą serią. Po dokładnych przemyśleniach zmieniłam zdanie i wydłużę odrobinkę tą historię, bo kończy się, że tak powiem, urywkiem i wiele wątków pozostaje niewyjaśnionych.

Pozdrawiam i życzę udanego ostatniego tygodnia przed feriami :*

2 komentarze:

  1. Rozczulił mnie, mówiąc do Natki liliputek, no przesłodkie to było. *.*
    Mhm, no szybko dosyć się poznają, ale to mi się podoba, przynajmniej nie ma monotonni! :)
    A może by mnie tak szanowny pan Łukasz kiedyś tak przygarnął i zaopatrzył w wolny pokoik? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojoj, jak słoodko ♥
    Tylko o czym oni myślą?! Już się przespać?! Wstyd :P
    Żartuję oczywiście ;*
    Super <3

    OdpowiedzUsuń